W oczekiwaniu

17 wrz 2019 Autor: Krzysztof Adamczak

Wtorkowa sesja mija inwestorom na oczekiwaniu. Z jednej strony wciąż bez odpowiedzi pozostał weekendowy atak na rafinerie w Arabii Saudyjskiej. Z drugiej ciężar uwagi przenosi się powoli na jutrzejszą decyzję FOMC.

Powrót strachu.

    Dziś obserwujemy już znacznie mniejszą zmienność na kontraktach terminowych na ropę. Oznacza to, że udaje się powoli wygaszać emocje, co z pewnością jest dobrą wiadomością. Gorzej, że ceny stabilizują się na poziomie poniedziałkowego otwarcia, co może sugerować, że w talii ryzyk globalnych pojawiła się nowa karta. Co prawda główni aktorzy bliskowschodniego teatru wytrzymali ciśnienie, nie reagując zbyt pochopnie i nie doprowadzając do eskalacji konfliktu. Wydarzenia z weekendu pokazują jednak, jak łatwo jest zakłócić globalny łańcuch dostaw, jak łatwo spowodować szok podażowy na ropie. W tym kontekście potwierdzenie, że za atakiem stoi mało znaczące ugrupowanie z Jemenu, tylko potęguje strach. Globalna gospodarka już teraz stoi na krawędzi, coraz mocniej wychylając się w stronę recesji, a droga ropa brzmi jak idealny gwóźdź do trumny.

Zetną, nie zetną?

    Problem w tym, że wzrosty na czarnym złocie nie tylko uderzają w światową gospodarkę, ale także są mocnym czynnikiem pro inflacyjnym. Powoduje to, że obniżanie stóp procentowych staje się jeszcze bardziej ryzykowne. Jest to o tyle istotne, że właśnie stoimy u progu kolejnej decyzji amerykańskiej Rezerwy. Dziś już nikt nie wspomina o cięciu o 50 pkt bazowych, choć jeszcze miesiąc temu, był to jeden z ulubionych tematów branżowej prasy. Obecnie coraz więcej inwestorów rozumie, że jakikolwiek ruch wcale nie jest przesądzony i choć scenariusz bazowy wciąż zakłada obniżkę o 25 p.b., to niepewność jest co najmniej wyczuwalna. Równocześnie z decyzją poznamy kolejne projekcje makroekonomiczne, jednak będą one dotyczyły świata jeszcze sprzed ataku na saudyjskie rafinerie, więc ich wartość jest mocno ograniczona.

Złoty w defensywie.

Dziś na rynku brakuje ważniejszych odczytów, więc złoty podąża za globalnym sentymentem, który nie jest najlepszy dla rodzimej waluty. Przede wszystkim drożeje euro, co jest pochodną ruchu na głównej parze walutowej. Wspólna waluta kosztuje znów 4,34 zł i jest trzy grosze droższa niż na otwarciu tygodnia. Dolar dość niemrawo walczy z poziomem 3,94 zł, a funt szuka lokalnego szczytu, dobijając się powoli do 4,90 zł. Stabilny pozostaje za to kurs franka, który oscyluje wokół 3,95 zł.


Przedstawione, w dystrybuowanych przez serwis raportach, poglądy, oceny i wnioski są wyrazem osobistych poglądów autorów i nie mają charakteru rekomendacji autora lub serwisu walutomat.pl do nabycia lub zbycia albo powstrzymania się od dokonania transakcji w odniesieniu do jakichkolwiek walut lub papierów wartościowych. Poglądy te jak i inne treści raportów nie stanowią „rekomendacji” lub „doradztwa” w rozumieniu ustawy z dnia 29 lipca 2005 o obrocie instrumentami finansowymi. Wyłączną odpowiedzialność za decyzje inwestycyjne, podjęte lub zaniechane na podstawie komentarza, raportu lub z wykorzystaniem wniosków w nim zawartych, ponosi inwestor. Autorzy serwisu są również właścicielem majątkowych praw autorskich do treści. Zabronione jest kopiowanie, przedrukowywanie, udostępnianie osobom trzecim i rozpowszechnianie treści w całości lub we fragmentach bez zgody autorów serwisu. Zgodę taką można uzyskać pisząc na adres kontakt@walutomat.pl.

Zobacz także


Komentarz walutowy

Widziałem jastrzębia cień
Adam Fuchs

Komentarz walutowy

Zatrudnię premiera – praca w toksycznych warunkach
Krzysztof Adamczak

Komentarz walutowy

RPP czeka na marzec
Krzysztof Adamczak