Powrót byków

25 lut 2021 Autor: Adam Fuchs

Otwarcie ostatniego tygodnia lutego nie wyglądało szczególnie dobrze. Chociaż duża część analityków zwracała uwagę, że prawdopodobnie mamy do czynienia ze zwykłą korektą, która dodatkowo nie ma fundamentalnych podstaw, to giełdowa czerwień przejmowała nagłówki. Sprowokowała ona wreszcie do ataku byki, a rynkowy optymizm (choć wciąż nieprzesadny) jest dostrzegalny nie tylko na parkietach, ale także na forexie.

Chcemy zieleni!

Zaczęli jeszcze wczoraj Amerykanie, gdzie zarówno S&P500, jak i Nasdaq urosły o ok. 1%. W Stanach coraz popularniejsza staje się teza o trwałym ignorowaniu rosnących rentowności obligacji (dziś już 1,45 na 10-latkach), które mogłyby przeszkadzać we wzrostach na rynku akcji. Praktycznie codziennie inwestorzy dostają potwierdzenie od członków FOMC, że w najbliższym czasie o żadnym zacieśnianiu polityki monetarnej nie będzie mowy, co wzmaga apetyt na ryzyko. Kontynuowały parkiety azjatyckie, zamykające się mocno powyżej 1%, a warto zaznaczyć, że to one ostatnio liderowały w spadkach. W trakcie sesji wygląda to coraz mniej optymistycznie w Europie, gdzie frankfurcki DAX zalicza przed godz. 15 zniżkę o 0,2%. Jednak nad kreską cały czas utrzymuje się np. Londyn, Paryż, czy Mediolan. Na plusie pozostaje też GPW. Niestety niepokojąco zaczynają wyglądać amerykańskie kontrakty futures, ale dopiero otwarcie rynku kasowego da nam odpowiedź, czy giełdy zamierzają utrzymać risk on.

Takie nastawienie jest z pewnością zauważalne na forexie. W defensywie są waluty safe haven jak jen, frank czy dolar. EUR/USD jest już powyżej 1,222 $ (+0,5%), ale na razie straciło apetyt na dalsze wzrosty. Podobnie ma się sprawa z nazywaną czasem barometrem nastrojów parą EUR/CHF, która jest coraz bliżej 1,108 ₣ (+0,4%). Z takiego obrazu rynku korzystają waluty rynków wschodzących, w tym polski złoty. Kurs dolara balansuje na 3,69 zł (-0,4%). Kurs franka szwajcarskiego próbuje trwale zejść poniżej 4,07 zł, a takie poziomy mogliśmy ostatnio zobaczyć pół roku temu (uśmiechy na twarzach frankowiczów uzasadnione). Wreszcie jakiekolwiek oznaki słabości zaczął okazywać zwycięzca ostatnich tygodni, czyli GBP. Kurs funta zbliża się już do 5,21 zł (-0,5%). Jedynie silne dziś na szerokim rynku euro broni swojej pozycji i znajduje się wciąż blisko wczorajszego zamknięcia, trochę poniżej 4,51 zł.

Chcemy pracy!

W podbiciu nastrojów mogły pomóc odczyty zza oceanu. Jednak można je określić jako mieszane. Dziś dostaliśmy zaktualizowane dane o dynamice PKB w czwartym kwartale. 4,1% to poprawa od ostatniej publikacji, ale minimalnie gorzej od prognoz. Na szczęście dla optymistycznego nastawienia nagłówki mogą zdominować informacje o sytuacji na rynku pracy. A tutaj wreszcie widać poprawę. Po raz pierwszy od początku stycznia tygodniowa liczba nowych bezrobotnych spadła poniżej 800 tys. Dokładnie wyniosła ona 730 tys., co nie dość, że było wynikiem o 100 tys. korzystniejszym od prognozowanego, to też najlepszym rezultatem od początku listopada. Jeśli akcja szczepień będzie przebiegała w USA prawidłowo, to rzeczywiście gospodarcze odbicie może być bliżej, niż wydawało się jeszcze do niedawna. Na razie rynki nie zareagowały zauważalnie na powyższe odczyty.

Chcemy tego samego?

Wszyscy zdawali się już zapominać o spółce GameStop, która przed kilkoma tygodniami wywołała dużo zamieszania. W romantycznej wersji tej historii jej nagłe wzrosty były opisywane jako walka Dawida z Goliatem (czyli indywidualnych inwestorów z dużymi funduszami). Pomijając, jak bardzo takie podejście mija się z prawdą, to bezsprzecznie ta batalia zeszła z nagłówków. Okazało się, że jednak nie usłyszeliśmy jeszcze ostatniego słowa od „pompujących” wycenę. Handel akcjami spółki odbywa się też we Frankfurcie i po południu na tym parkiecie mamy już ponad 200% (!) wzrost. Wczoraj za jedną akcję trzeba było zapłacić 40 euro, dziś już prawie 130. Przebija to wczorajszą sesję w Nowym Jorku, gdzie notowania poszły w górę o „słabiutkie” 100%. Ponieważ handel aktywami GameStop jest całkowicie oderwany od rzeczywistości i fundamentów, to trudno przewidzieć koniec tego rajdu, jak i dalsze losy spółki. Here we go again…


Przedstawione, w dystrybuowanych przez serwis raportach, poglądy, oceny i wnioski są wyrazem osobistych poglądów autorów i nie mają charakteru rekomendacji autora lub serwisu walutomat.pl do nabycia lub zbycia albo powstrzymania się od dokonania transakcji w odniesieniu do jakichkolwiek walut lub papierów wartościowych. Poglądy te jak i inne treści raportów nie stanowią „rekomendacji” lub „doradztwa” w rozumieniu ustawy z dnia 29 lipca 2005 o obrocie instrumentami finansowymi. Wyłączną odpowiedzialność za decyzje inwestycyjne, podjęte lub zaniechane na podstawie komentarza, raportu lub z wykorzystaniem wniosków w nim zawartych, ponosi inwestor. Autorzy serwisu są również właścicielem majątkowych praw autorskich do treści. Zabronione jest kopiowanie, przedrukowywanie, udostępnianie osobom trzecim i rozpowszechnianie treści w całości lub we fragmentach bez zgody autorów serwisu. Zgodę taką można uzyskać pisząc na adres kontakt@walutomat.pl.

Zobacz także


Komentarz walutowy

Widziałem jastrzębia cień
Adam Fuchs

Komentarz walutowy

Zatrudnię premiera – praca w toksycznych warunkach
Krzysztof Adamczak

Komentarz walutowy

RPP czeka na marzec
Krzysztof Adamczak