Rynek wstrząśnięty i zmieszany

W trakcie wtorkowej sesji coraz mocniej odbijają giełdowe indeksy, ale dobre nastroje przepływają nierównomiernie na rynek FX. Wszystko przebiega w coraz mroczniejszym cieniu padającym ze strony papierów dłużnych najważniejszych gospodarek. Rentowność amerykańskich 10-latek dziś w nocy wyznaczyła najwyższy poziom od końca 2007 roku. 

Wiatr coraz mocniejszy, tylko kierunek niepewny

Część analityków spodziewała się rynkowej flauty w oczekiwaniu na sympozjum bankierów centralnych w Jackson Hole, które zamknie ten tydzień. Zamiast tego na inwestorskim morzu jest coraz niespokojniej, a niepokojących chmur przybywa na horyzoncie. Wieloletnie maksima osiągnęły dziś rentowności 10-letnich obligacji nie tylko USA, ale też Japonii, Australii, czy Nowej Zelandii. Przynajmniej w teorii rosnące rentowności (spadające ceny) długoterminowych papierów dłużnych powinny wywierać presję na rynek kapitałowy. Jednak nic takiego nie ma w tej chwili miejsca, a dzieje się wręcz przeciwnie. Giełdowe notowania mienią się dość jaskrawą zielenią. Nawet chińskie indeksy, mierzące się cały czas z poważnymi ryzykami, zamknęły handel więcej niż przyzwoitymi wzrostami. Jeszcze lepsze nastroje panują w Europie, gdzie prawie wszystkie (z wyjątkiem Londynu) najważniejsze parkiety idą w górę o ponad 1%. Niestety Warszawa nie potrafi dołączyć do tego pociągu i niebezpiecznie zbliża się do punktu odniesienia. 

Czy giełdowe byki nie napotkają oporu w tym biegu przed siebie? Nie należy wykluczać, że risk on może szybko stać się pułapką. Na rynku walutowym kapitał coraz mocniej przepływa do bezpiecznych przystani i ten trend niekoniecznie musi się szybko skończyć. Jeszcze wczoraj część obserwatorów spodziewała się większej zmienności dopiero pod koniec tygodnia i chociaż jest ona zauważalna już teraz, to niewykluczone, że aktualnie widzimy dopiero rozgrzewkę przed piątkiem. Oczekiwania wobec wystąpienia szefa Fed w Jackson Hole są tak horrendalnie rozbudzone, że nawet delikatna wzmianka jakkolwiek sugerująca możliwość kolejnej podwyżki stóp może przerodzić się w nieracjonalną panikę.

RPP na pomoc PLN

Dolar amerykański jeszcze rano rozbudził nadzieje na kontynuację swojego osłabienia, ale okazało się to niczym więcej, a tylko zebraniem sił przed uderzeniem. Kurs EUR/USD w zaskakującym tempie podąża w kierunku testu minimów z zeszłego tygodnia poniżej 1,086 $. Chociaż biorąc pod uwagę punkt odniesienia na parach złotego do głównych walut, nie wygląda to tak źle dla PLN, to warto pamiętać, że zawsze liczy się kontekst. W trakcie dzisiejszej sesji na USD/PLN wymazano już ponad 3 grosze wcześniejszych zysków naszego orła. W osłabieniu rodzimej walucie postanowił pomóc członek RPP. Henryk Wnorowski stwierdził, że w listopadzie inflacja może wynieść 8%, ale ma nadzieję na zejście do jednocyfrowego wyniku już w sierpniu. Dodał, że w perspektywie roku czekają nas dodatnie realne stopy procentowe. Wywiad wpisuje się doskonale w rosnące oczekiwania co do bardzo bliskiej obniżki stóp procentowych nad Wisłą. Ostatecznie powinno znaleźć to swoje przełożenie w słabszym złotym. O godz. 15:30 kurs EUR/PLN utrzymuje się powyżej 4,46 zł, kurs USD/PLN przebija 4,11 zł, a kurs CHF/PLN przekracza 4,67 zł.