Minorowe nastroje

Środowa sesja przynosi znacznie więcej zamieszania, niż się tego spodziewano. Fatalne odczyty PMI zdołowały wspólną walutę. Inwestorzy coraz mocniej wierzą we wcześniejszą woltę banków centralnych. 

Widmo recesji

Rzadko się zdarza, by odczyty PMI wzbudzały aż tak duże emocje. Tym razem jednak rozczarowanie jest potężne, do tego stopnia, że euro pozostaje najsłabszą walutą w koszyku G-10. Najwięcej obaw wzbudziły odczyty z Niemiec, gdzie indeks dla przemysłu spadł poniżej 40 pkt. Poniżej granicy 50 pkt., wbrew oczekiwaniom analityków, wyniósł subindeks dla usług. W ostatnim czasie The Economist przypomniał legendarną okładkę z hasłem „Niemcy chorym człowiekiem Europy” i choć jeszcze z półtora roku temu nikt by nie podejrzewał, że główny silnik wspólnej gospodarki będzie w poważnych tarapatach, coraz więcej wskazuje, że nadchodząca recesja u naszych sąsiadów może być znacznie poważniejsza, niż zakładano. Co ważne, jednak pozostałe kraje również mają poważne problemy. Odczyty PMI we Francji także wyniosły poniżej 50 pkt. Zresztą nie inaczej jest w przypadku zbiorczych wyników dla całej strefy euro.

Redystrybucja uwagi

Wydarzeniem tygodnia miało być rozpoczynające się jutro się sympozjum bankierów centralnych w Jackson Hole. Co ciekawe, jeszcze wczoraj zakładano, że głównym wydarzeniem będzie wystąpienie gospodarza tego wydarzenia czyli Jerome Powella. Obecnie jednak wydaje się, że to słowa pani Lagarde znajdą się na świeczniku. Jej przemówienie rozpocznie się w piątkowy wieczór i może okazać się przełomowe dla polityki pieniężnej na Starym Kontynencie. To, że Europie nie uda się uniknąć twardego lądowania, jest już raczej jasne. Problem w tym, że zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami powinna nas czekać jeszcze jedna podwyżka stóp procentowych w EBC. Takie posunięcie byłoby zapewne niczym chluśnięcie benzyną na palący problem recesji. Czy możemy więc się spodziewać jasnego przekazu o zmianie decyzji? Warto pamiętać, że zgodnie z europejską tradycją nie udało się zażegnać wcześniejszego kryzysu, nim wybuchł kolejny. Inflacja wciąż jest powyżej zakładanego celu i przedwczesne luzowanie polityki znowu może ją nakręcić. EBC znajduje się obecnie między dżumą a cholerą i wydaje się, że żadna z obecnie rozważanych alternatyw nie jest dobra.

Euro krwawi

Wydarzenia te nie pozostają bez wpływu na wycenę euro. Kurs głównej pary walutowej globu dziś przebił ważne wsparcie przy 1,083 $ i skierował się do okrągłego poziomu. Tam udało się co prawda założyć punkt obronny, jednak nie wiadomo, jak długo będzie wstanie on wytrzymać. Popularny „edek” jest dzisiaj najniżej od połowy czerwca, a potencjalny zasięg ostatnich spadków może sięgać nawet pułapu 1,06 $. Problemy Niemiec, czy szerzej strefy euro, są również problemami dla Polski. Nie dziwi więc, że złoty również jest w defensywie. Kurs EURPLN kolejny raz dzisiaj testował opór przy 4,48 zł. Dolar drożeje już o 3 grosze, dochodząc do 4,14 zł. Podobnie reaguje frank, któremu udało się przebić 4,70 zł. Mamy do czynienia z nieprzyjemnym mixem negatywnych czynników wewnętrznych i zewnętrznych. W takim otoczeniu może być ciężko złotemu odrabiać straty.