pl
Strona główna > Komentarze walutowe > Gdy inflacja staje się jedynie rekwizytem

Gdy inflacja staje się jedynie rekwizytem

14 lip 2021 Autor: Adam Fuchs

Zgodnie z moimi wczorajszymi przewidywaniami reakcja rynków na dane inflacyjne z USA była ograniczona. Indeksy giełdowe zamknęły się zniżkami, ale trudno mówić w tym wypadku o wielkim zamieszaniu, gdy wciąż jesteśmy przy historycznych szczytach. Naprawdę dostrzegalna zmiana dotknęła rynku walutowego, a kurs EUR/USD był już poniżej 1,178 $. Jednak dziś także tu obserwujemy odbicie i może to wskazywać na dyskontowanie zaczynających się dziś w Kongresie przesłuchań prezesa Fed Jeroma Powella.

Sztuka nowoczesna

Wszystkich zaskoczonych obecnymi ruchami chciałem zapewnić: tak, obecna amerykańska inflacja to jest coś niezwykłego. W poszukiwaniu CPI w ujęciu rocznym na poziomie 5,4% musielibyśmy cofnąć się do kryzysu finansowego z 2008 roku, a bazowe CPI, które w czerwcu wykazało 4,5%, odnajdziemy ostatnio w 1991 r. Nie dość, że takie odczyty same z siebie mogą wywoływać niepokój, to największe zaskoczenie stanowiło, że zdecydowanie przebiły prognozy, mówiące o wyhamowaniu dynamiki w porównaniu z majem. Otwartym pozostawiam pytanie, czy osiągnęliśmy już szczyt, przy obecnej niepewności obie ścieżki są wciąż otwarte. Rynek kapitałowy zareagował chłodno na te gorące dane. W przeciwieństwie do forexa, który od razu dostrzegł w nich szansę na jakąś weryfikację polityki Rezerwy Federalnej, która długofalowo wpłynęłaby na umocnienie USD. Czy jednak na pewno rynek walutowy interpretuje cały obraz zupełnie inaczej od giełd? Niekoniecznie, dolar jest mocny tak naprawdę już od kilku tygodni, a publikacje inflacyjne były dobrym pretekstem dla inwestorów spekulacyjnych do wyciśnięcia z rynku jeszcze więcej. Dziś widzimy już odbicie na głównej parze walutowej świata i chociaż nie jest może ono jeszcze imponujące (+0,4%), to kurs EUR/USD próbuje wybić górą 1,182 $.

Środowy ruch ma związek również z tym, że dziś i jutro na Kapitolu rozegra się drugi akt dramatu pt. „W nosie mamy obecne odczyty inflacyjne”. W roli głównej przewodniczący FOMC Jerome Powell. Można chyba postawić garść dolarów drukowanych bez opamiętania przez amerykański bank centralny, że prezes Rezerwy zapewni członków obu izb Kongresu o przejściowości wyższej dynamiki cen, o jej głównie podażowym charakterze i zagrożeniach, z którymi wciąż musi i może się mierzyć amerykańskie ożywienie gospodarcze. Trzeba przyznać, że wielu ekspertów dostrzega coraz więcej argumentów stojących za tą narracją. Szoki podażowe rzeczywiście są faktem, wiąże się je m.in. z rozluźnieniem restrykcji covidowych, które w wybuchowy sposób podziałały np. na ceny używanych samochodów (+45% w skali roku!). Dlatego za prawdopodobne należy uznać, że rzeczywiście w nadchodzących miesiącach osłabnie obciążenie części koszyka inflacyjnego. Jednak kiedy dokładnie to nastąpi, jak szybkie będzie tempo spowolnienia dynamiki cen i jaki będzie nowy, realny cel inflacyjny? Z odpowiedzią na to pytanie może nam przyjść poczekać do ostatniego aktu, główna postać dramatu dobrze zasłania scenę, ale na ścianie od początku wisi strzelba.

Złoty oddech

Rzeczywiście dolar wczoraj po raz kolejny udowodnił, że to on trzyma większość sznurków na forexie. Umacniający się „zielony” był wodą na młyn dla inwestorów grających przeciw złotemu. Rodzima waluta była workiem do obijania i chociaż coraz powszechniej słychać opinię, że PLN w tej chwili można określić jako mocno przeceniony, to rynek stara się wycisnąć z tego maksa. Dziś rano kurs euro próbował się już z 4,59 zł, ale po południu korekta zawróciła go już o 2 grosze. Kurs dolara przebijał 3,89 zł, ale też zawrócił o podobną wartość co EUR/PLN. Kurs franka zniżkuje ponad 2 grosze od dzisiejszego szczytu przy 4,24 zł, a kurs funta próbuje wybić dołem 5,37 zł. Czy to już koniec deprecjacji rodzimej waluty? Jeszcze za wcześnie na takie wnioski, gdyż dalsza część tygodnia może przynieść większe „przetrawienie” przez inwestorów trzech głównych zmiennych. Po pierwsze obawy o wysoką inflację, a raczej jej skutki w odniesieniu do polityki monetarnej. Po drugie rozwiewanie tych obaw przez bankierów centralnych, którzy nie zamierzają ruszać ultraluźnego podejścia. Po trzecie rozwój wariantu Delta COVID-19 i jego wpływ na realną gospodarkę. Z tych trzech połączonych mocy powstanie Kapitan Trend na rynku walutowym.


Przedstawione, w dystrybuowanych przez serwis raportach, poglądy, oceny i wnioski są wyrazem osobistych poglądów autorów i nie mają charakteru rekomendacji autora lub serwisu walutomat.pl do nabycia lub zbycia albo powstrzymania się od dokonania transakcji w odniesieniu do jakichkolwiek walut lub papierów wartościowych. Poglądy te jak i inne treści raportów nie stanowią „rekomendacji” lub „doradztwa” w rozumieniu ustawy z dnia 29 lipca 2005 o obrocie instrumentami finansowymi. Wyłączną odpowiedzialność za decyzje inwestycyjne, podjęte lub zaniechane na podstawie komentarza, raportu lub z wykorzystaniem wniosków w nim zawartych, ponosi inwestor. Autorzy serwisu są również właścicielem majątkowych praw autorskich do treści. Zabronione jest kopiowanie, przedrukowywanie, udostępnianie osobom trzecim i rozpowszechnianie treści w całości lub we fragmentach bez zgody autorów serwisu. Zgodę taką można uzyskać pisząc na adres kontakt@walutomat.pl.

Zobacz także


Komentarz walutowy

Jen na deskach
Krzysztof Pawlak

Komentarz walutowy

Złoty podąża za dolarem
Dawid Górny

Komentarz walutowy

Bank Japonii może zostać zmuszony do działania
Krzysztof Pawlak