pl
Strona główna > Komentarze walutowe > Inflacja nie daje za wygraną

Inflacja nie daje za wygraną

02 cze 2021 Autor: Krzysztof Pawlak

Trend osłabiający dolara amerykańskiego wyhamował. Kiepskie dane na temat sprzedaży detalicznej z Niemiec powodem spadków EUR/USD. Rynki nie wiedzą jak podejść do niepokojących doniesień z Azji, gdzie pandemia znów daje jasny sygnał, że to nie koniec. Wzrost cen ropy będzie napędzał oczekiwania inflacyjne. Złoty w delikatnej korekcie notowań. 

Dolar nieco mocniejszy

Dzisiaj na rynkach przede wszystkim widoczne jest odbicie notowań dolara. Zmiany nie są co prawda duże, bo z grona walut G-10 najmocniej traci NZD i jest to 0,4%. Niemniej jednak jest to sygnał zatrzymania trendu deprecjonującego USD, które widoczne było szczególnie wczoraj wieczorem. Z pewnością nie jest to konsekwencja zmian na rentownościach obligacji USA, które dziś wracają do poziomu 1,60% w przypadku 10-latek. 

Słaba sprzedaż detaliczna 

Być może silniejszy dolar to konsekwencja ruchów na parze EUR/USD, gdzie widzimy spadek poniżej poziomu 1,22. Stało się tak po prezentacji danych z Niemiec. Sprzedaż detaliczna w kwietniu wypadła zaskakująco słabo i wyniosła -5,5% m/m, co daje wynik zaledwie 4,4% r/r. Oczywiście rynki przełożyły to na sytuację, w której ożywienie w strefie euro może nie być tak silne, jak się wszystkim wydaje, a dane zza naszej zachodniej granicy są sygnałem, że nastąpiło niewielkie zahamowanie wzrostu mimo znoszenia restrykcji. 

Na rozdrożu

Rynki więc są w małym zawieszeniu. Z jednej strony widać, że gospodarki odbijają, pojawia się wyższa inflacja, co jest w tym wypadku dobrym sygnałem. Analitycy prześcigają się w prognozach nie o to, czy będą podwyżki stóp procentowych, tylko kiedy one nastąpią i w której z największych gospodarek najwcześniej. Ten dość bajkowy klimat co rusz psują doniesienia z frontu walki z pandemią. Tym razem z Azji, gdzie następuje powrót do restrykcji, bo liczba zakażeń rośnie. Owszem jest kilka szczepionek, ale pojawiające się nowe mutacje sieją grozę, gdyż nie wiadomo, czy obecne specyfiki będą dawały pełną odporność. Dobrym przykładem jest tutaj Wielka Brytania, gdzie osiągnięto odporność stadną i zaszczepiono ponad 60% populacji, a liczba zakażeń w ostatnich dniach rośnie, i jest to pokłosie pojawienia się indyjskiego wariantu koronawirusa. Dla banków centralnych takie sygnały to oczywiście podtrzymanie stanowiska, że jeszcze nie czas na zmiany w polityce monetarnej, a stymulacja jest konieczna. 

Ceny ropy rozgrzewają presję inflacyjną 

Narastanie presji inflacyjnej może znacznie utrudnić bankierom centralnym trzymanie się swojego twardego stanowiska w polityce monetarnej. A trzeba przyznać, że ta nie ustępuje i wcale nie wygląda, jakby miała charakter przejściowy. Bez wątpienia trend ten rozgrzewa wzrost notowań ropy naftowej, który, patrząc w przeszłość, był idealnie skorelowany ze wzrostem oczekiwań inflacyjnych. Zderzając to zjawisko z silnym popytem konsumpcyjnym przy ograniczeniach podażowych, mamy prostą receptę na wzrost cen nie tylko w krótkim okresie. Doniesienia z Azji o powrocie restrykcji mogą jeszcze dolać oliwy do ognia, gdyż utrudni to dostawy półproduktów choćby do Europy. Rekordowa presja inflacyjna więc szybko nie zniknie, pytanie tylko gdzie jest granica wytrzymałości banków centralnych i ich braku reakcji. 

RPP idzie za tłumem

W kwestii wysokiej inflacji i braku nawet słownej interwencji ze strony władz monetarnych nasz bank centralny również nie odstaje od Fed czy EBC. Wczoraj poznaliśmy odczyt CPI i wyniosła ona aż 4,8%. Owszem analitycy spodziewali się wskazań ponad 5%, ale i tak nie ma się z czego cieszyć. Żadnej reakcji RPP nie było, żaden z członków póki co nie skomentował tej wartości. Ale też nie ma co liczyć na takie głosy, skoro RPP wzięła sobie za cel słabość krajowej waluty, a to się nie spełnia w ostatnich dniach, to każda interwencja słowna i sugestia podwyżek stóp mogłaby jeszcze bardziej umocnić krajową walutę. Nasz orzeł jest silny w ostatnich dniach zarówno na EUR/PLN, jak i USD/PLN dotarliśmy do minimów ostatnich miesięcy, więc dzisiejsza korekta nie jest niczym dziwnym. Pytanie, czy długi weekend w Polsce i mniejsza płynność na rynkach zachęci NBP do interwencji walutowej i próby osłabienia złotego. 


Przedstawione, w dystrybuowanych przez serwis raportach, poglądy, oceny i wnioski są wyrazem osobistych poglądów autorów i nie mają charakteru rekomendacji autora lub serwisu walutomat.pl do nabycia lub zbycia albo powstrzymania się od dokonania transakcji w odniesieniu do jakichkolwiek walut lub papierów wartościowych. Poglądy te jak i inne treści raportów nie stanowią „rekomendacji” lub „doradztwa” w rozumieniu ustawy z dnia 29 lipca 2005 o obrocie instrumentami finansowymi. Wyłączną odpowiedzialność za decyzje inwestycyjne, podjęte lub zaniechane na podstawie komentarza, raportu lub z wykorzystaniem wniosków w nim zawartych, ponosi inwestor. Autorzy serwisu są również właścicielem majątkowych praw autorskich do treści. Zabronione jest kopiowanie, przedrukowywanie, udostępnianie osobom trzecim i rozpowszechnianie treści w całości lub we fragmentach bez zgody autorów serwisu. Zgodę taką można uzyskać pisząc na adres kontakt@walutomat.pl.

Zobacz także


Komentarz walutowy

Walutowy rollercoaster
Dawid Górny

Komentarz walutowy

Nowe realia
Krzysztof Adamczak

Komentarz walutowy

Odreagowanie (nie tylko na PLN)
Dawid Górny