pl
Strona główna > Komentarze walutowe > Złoty nie patrzy na stopy

Złoty nie patrzy na stopy

10 gru 2021 Autor: Adam Fuchs

Nie pomogła podwyżka stóp procentowych, nie pomogła konferencja prezesa NBP po tej decyzji, na koniec tygodnia inwestorzy wcale nie patrzą przychylnie na polskiego złotego. Dolar wraca do umocnienia, a wspomóc może go jeszcze dziś odczyt inflacyjny z USA, który według prognoz ma być najwyższy od prawie 40 lat. Przed nami „tydzień bankierów centralnych”, a piątkowe odczyty z Wielkiej Brytanii każą przypuszczać, że BoE będzie miał twardy orzech do zgryzienia.

Widziałem orła cień

W środę RPP zgodnie z oczekiwaniami podniosła referencyjną stopę procentową o 50 pb, tym samym wynosi ona obecnie 1,75% (to już więcej niż przed pandemią). Rada wreszcie zrobiła dokładnie to, czego oczekiwał od niej rynek, ale najwidoczniej to teraz za mało, aby wywołać efekt w postaci choćby umocnienia PLN. Wczoraj na scenę wyszedł prof. Adam Glapiński i trzeba przyznać, że było to najspokojniejsze show w jego wykonaniu, od kiedy zaczęto ponownie organizować konferencje prasowe. Czyli znowu duża zmiana, gdy podsumowaniem wystąpienia szefa banku centralnego nie są w przeważającej większości memy. Co więcej, prezes NBP jak na siebie zabrzmiał zdecydowanie jastrzębio. Bronił się co prawda przed użyciem sformułowania „cykl zacieśniania pieniężnego”, ale w jego ustach stwierdzenie, że jest przestrzeń do dalszych podwyżek, można uznać za wystarczające dla przewidywania dalszej ścieżki władzy monetarnej. To jednak znowu nie pomogło na długo wycenie złotego. Nasza waluta ponownie słabnie, co pozwala przypuszczać, że jej niedawne wyraźne umocnienie było realizacją scenariusza, który potem wykonała RPP. A bez jakiegoś bonusa PLN chyba nie może liczyć na wsparcie inwestorów. Jeżeli do trwalszej aprecjacji powróci USD, to nasz orzeł może jeszcze bardziej obniżyć loty. Przed godz. 14 kurs euro znajduje się powyżej 4,61 zł, kurs dolara przebił się ponad 4,09 zł, kurs franka przekroczył 4,42 zł, a kurs funta to już 5,40 zł.

Kto okaże się mocniejszy: inflacja czy Fed?

Wszystkie oczy są dziś zwrócone na Stany Zjednoczone. Według prognoz wskaźnik inflacji konsumenckiej CPI za listopad ma wynieść 6,8% w ujęciu rocznym. Będzie to tym samym najwyższy rezultat od prawie 40 lat. Warto przy tym pamiętać, że ostatnie odczyty były z reguły niedoszacowane. Pokazuje to jasno, w jak newralgicznym gospodarczo momencie się znajdujemy. Dodatkowo wczorajsza publikacja o liczbie nowych bezrobotnych (184 tys.) była najniższa od ponad 50 lat(!). Tym samym Fed (posiedzenie w najbliższą środę) traci większość argumentów na rzecz wolniejszego wychodzenia z ultra luźnej polityki monetarnej. Oczywiście decydenci zawsze mogą się zasłonić zagrożeniem ze strony pandemii, ale to zaklęcie jest coraz słabsze. Dodatkowo ostatnie wypowiedzi Jerome’a Powella w Kongresie każą wnioskować, że rdzeń FOMC nie powróci już do gołębiego tonu. Może się jednak zdarzyć, że oczekiwania rynków będą zbyt wygórowane, Komitet ich nie wypełni, a wtedy dolar może zachować się podobnie, jak w tym tygodniu złoty po decyzji RPP. Nie mniej w trakcie piątkowej sesji w oczekiwaniu na dane inflacyjne „zielony” zyskuje, a po odczycie może dostać dodatkowych sił. Przed godz. 14 kurs EUR/USD to 1,127 $.

Zadyszka na Wyspach

Przed nami „tydzień bankierów centralnych”. W najbliższych dniach decyzyjne spotkania władz monetarnych odbędą się nie tylko w USA, ale też w strefie euro, w Szwajcarii, czy wreszcie w Wielkiej Brytanii. Właśnie dla Wyspiarzy decyzja może okazać się niezwykle trudna. Do tej pory ani pandemia, ani Brexit nie siały spustoszenia w odczytach makro z tamtejszej gospodarki (co innego było widać np. na pustych półkach sklepowych). Dziś jednak otrzymaliśmy pakiet danych, który nie jest już tak przychylny Brytyjczykom. Prawie wszystkie odczyty były poniżej oczekiwań, czasem mocno się z nimi rozjeżdżając. Najwyraźniej widać to po PKB, który w trzecim kwartale miał urosnąć o 6,6%, a ostatecznie tempo wyniosło 4,6%. Październikowa produkcja przemysłowa rok do roku miała pójść w górę o 2,2%, a zatrzymała się na 1,4%. Wszystko to wygląda na pewną zadyszkę ze strony brytyjskiej gospodarki. Stąd trudne zadanie przed Bankiem Anglii, który musi zważyć, czy to już dobry moment na rozpoczęcie zacieśniania monetarnego, czy jednak odcięcie tej kroplówki mogłoby się skończyć poważnymi problemami u pacjenta. Rynek chyba też nie ma pewności, jak zinterpretować piątkowe dane i jeśli nawet funt traci, to na parach z głównymi walutami nieznacznie. 


Przedstawione, w dystrybuowanych przez serwis raportach, poglądy, oceny i wnioski są wyrazem osobistych poglądów autorów i nie mają charakteru rekomendacji autora lub serwisu walutomat.pl do nabycia lub zbycia albo powstrzymania się od dokonania transakcji w odniesieniu do jakichkolwiek walut lub papierów wartościowych. Poglądy te jak i inne treści raportów nie stanowią „rekomendacji” lub „doradztwa” w rozumieniu ustawy z dnia 29 lipca 2005 o obrocie instrumentami finansowymi. Wyłączną odpowiedzialność za decyzje inwestycyjne, podjęte lub zaniechane na podstawie komentarza, raportu lub z wykorzystaniem wniosków w nim zawartych, ponosi inwestor. Autorzy serwisu są również właścicielem majątkowych praw autorskich do treści. Zabronione jest kopiowanie, przedrukowywanie, udostępnianie osobom trzecim i rozpowszechnianie treści w całości lub we fragmentach bez zgody autorów serwisu. Zgodę taką można uzyskać pisząc na adres kontakt@walutomat.pl.

Zobacz także


Komentarz walutowy

Potknięcie gospodarki USA
Dawid Górny

Komentarz walutowy

Jen na deskach
Krzysztof Pawlak

Komentarz walutowy

Złoty podąża za dolarem
Dawid Górny