pl
Strona główna > Komentarze walutowe > Wszystkie plany prezydenta

Wszystkie plany prezydenta

01 kwi 2021 Autor: Adam Fuchs

Prezydent Joe Biden przedstawił tzw. plan infrastrukturalny o wartości 2,25 biliona dolarów. Prawie całe spektrum komentatorów zgadza się, że amerykańska infrastruktura potrzebuje pilnej modernizacji. Trzeba ją jednak w jakiś sposób sfinansować (trudno cały czas pogłębiać dziurę, czy raczej wielki kanion budżetowy), a to oznacza ni mniej, ni więcej, tylko podwyżkę podatków. Oczywiście w obecnym czasie program ma na celu także podsycenie kolejnego płomienia pod odbudowę pocovidowej gospodarki.

Build back better

Powyższy slogan z kampanii wyborczej obecnego prezydenta USA mógłby pasować także do jego nowego planu wsparcia gospodarki i obywateli. Kwota musi robić wrażenie: ponad 2 biliony dolarów! Wdrożenie programu rozłożone na 8 lat. Środki mają zostać przeznaczone na modernizację dróg, mostów, portów morskich i lotniczych, ale też na rozwój elektrycznej motoryzacji. Jednak to nie wszystko, bo w planie jest również poprawa w dostępie do wody pitnej, czy inwestycje w infrastrukturę elektroenergetyczną. Dodatkowa pomoc ma być także skierowana na budownictwo, zarówno mieszkalne, jak i na budynki użyteczności publicznej, np. szkoły. Ponad pół miliarda dolarów popłynie do amerykańskich przedsiębiorstw, które dzięki nim mają podnosić swoją konkurencyjność, ale też rozwijać programy szkoleniowe, pozwalające na podnoszenie kwalifikacji i szybsze dostosowanie siły roboczej do warunków zmieniającego się rynku pracy. Wreszcie część pieniędzy zostanie przeznaczona na pomoc osobom starszym i ludziom z niepełnosprawnościami. 

Follow the money

Tak szeroko zakrojone działania mają być jednym z kół zamachowych dla amerykańskiej gospodarki, która już od roku musi mierzyć się ze skutkami epidemii. Pierwszym etapem był przyjęty miesiąc temu plan fiskalny opiewający na 1,9 bln USD. Okazuje się, że to jeszcze nie koniec, bo za kilka tygodni Biden zamierza przedstawić kolejne punkty, które skupią się m.in. na poprawie edukacji publicznej i zawsze kontrowersyjnych w USA zmianach w systemie opieki zdrowotnej. Przy tak monstrualnych wydatkach powinno się pojawić pytanie: skąd wziąć na to środki? Odpowiedź zazwyczaj jest prosta: wyższe podatki. Od strony osób fizycznych mają one nie uderzyć w nikogo, kto zarabia mniej niż 400 tys. dolarów rocznie. Jednak to, co bardziej interesuje rynki, to podwyżka podatku korporacyjnego z 21% do 28%. Dodatkowo Biały Dom zapowiedział walkę z optymalizacją podatkową w postaci zysków wyprowadzanych do rajów podatkowych. Zamierza też prowadzić aktywną politykę zagraniczną w tym zakresie, namawiając do podobnych działań cały świat, aby ukrócić takie praktyki w przyszłości. Wszystkie te operacje fiskalne mają pokryć koszty programu w przeciągu następnych 15 lat.

We want cash…

Jak na te zapowiedzi zareagowały rynki? No cóż, warto tutaj wziąć pod uwagę przynajmniej trzy czynniki. Pierwszy z nich, czyli kolejne biliony dolarów płynące do gospodarki to doskonała wiadomość dla i tak rozgrzanego do czerwoności rynku kapitałowego. Oznacza dodatkowe środki i lepsze perspektywy dla wielu spółek o profilu value. Jednak takie kwoty to również dobry znak dla całej giełdy, więc także i dla spółek o profilu growth (nie mówiąc, że do nich możemy pewnie częściowo zaliczyć zamieszanych w rozwój elektromobilności, czy transformację energetyki w kierunku „zielonej energii”). Jednak drugi element wpompowania kolejnych niebotycznych publicznych środków w gospodarkę może już nie być tak korzystny dla Wall Street. Dalsze rozdęcie państwowych wydatków, związane z postępującą kreacją „pustego pieniądza” podsyca i tak coraz większe obawy o zbyt szybko rosnącą inflację. A takowa może zmusić FOMC do zacieśnienia polityki monetarnej już w nieodległej przyszłości. Najpierw zapewne przez tzw. tapering, czyli zmniejszenie bezpośredniego zaangażowania Fed na rynku, m.in. w kontekście programu skupu aktywów. A ostatecznie przez podwyżkę stóp procentowych, na które to hasło giełda cały czas reaguje jak diabeł na święconą wodę (a wszyscy wiedzą, że prędzej czy później musi się to stać, tylko nikt nie chce tego prędzej). 

…but not taxes

Tutaj dochodzimy do drugiego czynnika, który ma w pewnym stopniu powstrzymać „dodruk” pieniądza i powiększenie wielkiego kanionu, jakim staje się amerykańska dziura budżetowa. Podwyżka podatków korporacyjnych. Zwiększenie opodatkowania firm o 7 p.p. to bardzo zła informacja dla spółek, która wpłynie na ich zyski i rozwój. Powinno to stanowić ryzyko, które będzie negatywnie oddziaływać na ich giełdową wycenę. Jednak nic z tych rzeczy, wczoraj indeksy rosły, a kontrakty futures wskazują, że ten ruch może być kontynuowany także dziś. Dlaczego? Tutaj dochodzimy do trzeciego czynnika. Plany Białego Domu może i są śmiałe, ale system parlamentarny w USA wymaga, aby w Senacie zagłosowało za nimi przynajmniej 60 senatorów, a takiej większości Demokraci tam nie posiadają. Potrzebne jest przekonanie przynajmniej części Republikanów, którzy na hasło podwyżki podatków reagują alergicznie. Istnieje opcja innej ścieżki legislacyjnej, do której potrzebna jest zwykła większość (rewizja budżetu), jednak ten trik został zastosowany już przy poprzednim planie fiskalnym, a prawo pozwala na taki ruch tylko raz w ciągu roku budżetowego. Dlatego albo propozycje podatkowe zostaną okrojone, by przeciągnąć na swoją stronę kogoś z opozycji, albo zostaną odłożone w czasie, ale każda z tych opcji jest dobra dla amerykańskich korporacji. Na razie trudno dostrzec wyjątkowy efekt nowego programu Bidena na rynki. Indeksy giełdowe rosną, dolar słabnie, rentowności obligacji spadają. Jedno jest jednak pewne: przed nami bardzo ciekawy drugi kwartał 2021 roku.


Przedstawione, w dystrybuowanych przez serwis raportach, poglądy, oceny i wnioski są wyrazem osobistych poglądów autorów i nie mają charakteru rekomendacji autora lub serwisu walutomat.pl do nabycia lub zbycia albo powstrzymania się od dokonania transakcji w odniesieniu do jakichkolwiek walut lub papierów wartościowych. Poglądy te jak i inne treści raportów nie stanowią „rekomendacji” lub „doradztwa” w rozumieniu ustawy z dnia 29 lipca 2005 o obrocie instrumentami finansowymi. Wyłączną odpowiedzialność za decyzje inwestycyjne, podjęte lub zaniechane na podstawie komentarza, raportu lub z wykorzystaniem wniosków w nim zawartych, ponosi inwestor. Autorzy serwisu są również właścicielem majątkowych praw autorskich do treści. Zabronione jest kopiowanie, przedrukowywanie, udostępnianie osobom trzecim i rozpowszechnianie treści w całości lub we fragmentach bez zgody autorów serwisu. Zgodę taką można uzyskać pisząc na adres kontakt@walutomat.pl.

Zobacz także


Komentarz walutowy

Bank Japonii może zostać zmuszony do działania
Krzysztof Pawlak

Komentarz walutowy

Rysy na pozytywnym spojrzeniu na złotego
Krzysztof Pawlak

Komentarz walutowy

Walutowy rollercoaster
Dawid Górny