pl
Strona główna > Komentarze walutowe > Stabilnie, ale na jak długo?

Stabilnie, ale na jak długo?

18 maj 2022 Autor: Adam Fuchs

Trwający tydzień ma mocne walory odbicia od niedawno zarysowanych ekstremów. Widać to choćby na rynku walutowym, ale także na parkietach giełdowych. Taka sytuacja nie powinna szczególnie dziwić, bo jak lubią mówić inwestorzy: „rynek był wyprzedany”. Co z reguły oznacza, że nastąpił moment do zamknięcia pozycji i realizacji zysków. Jednak fundamenty pozostają zasadniczo niezmienne, wysoka inflacja w praktyce wymusza kontynuację albo niedalekie rozpoczęcie cyklu zacieśniania monetarnego. I różnice w tempie zmian mogą mieć kluczowe znaczenie dla wielu aktywów.

Inflacyjne rozważania, EUR i GBP pod presją

Prawie każdego dnia docierają nowe publikacje dotyczące inflacji i nie inaczej było w środę. Zaczęli Brytyjczycy, a ja w ich przypadku zacznę od jedynej dobrej informacji w tym kontekście, a mianowicie ostateczny rezultat za kwiecień wypadł nieznacznie poniżej prognoz. To koniec pozytywów, ponieważ wskaźnik CPI w ujęciu rocznym wyniósł 9%, co jest najwyższym wynikiem na Wyspach od 40 lat. Podobnie rekordowo rosły ceny producentów, a wskaźnik PPI wyniósł 14% (tutaj powyżej oczekiwań). Oznacza to rosnącą presję na Bank Anglii, który zarówno w wypowiedziach, jak i decyzjach wydaje się coraz bardziej podzielony. Nieposkromieni optymiści (z których część ma biura we Frankfurcie) powiedzieliby, że strefa euro nie wypada tak źle w porównaniu do Wyspiarzy. Jakieś ziarno prawdy można w tym znaleźć, ponieważ najnowsza dana Eurostatu mówi o dynamice cen dla całej eurozony na poziomie 7,4% rok do roku. Co najistotniejsze odczyt ten jest (minimalnie) niższy od poprzedniego, a zarazem mniejszy od prognoz. Znowu, patrząc przez różowe okulary, można stwierdzić, że w takim razie mamy do czynienia ze stabilizacją inflacji w strefie euro. Byłbym jednak bardzo ostrożny w takiej ocenie (chociaż trzeba to uznać za chwilę wytchnienia), ponieważ większość zagrożeń pozostaje niezmienna. Zresztą wystarczy zajrzeć do wnętrza raportu statystyków, żeby się o tym przekonać. Ceny energii urosły w ujęciu rocznym o 37,5%. Co prawda jest to niższy wynik od tego sprzed miesiąca, ale wszyscy zdają sobie sprawę, że transformacja energetyczna związana z wyjściem z rosyjskich surowców będzie bardzo kosztowna. A prawda jest taka, że ceny energii po czasie przekładają się na wzrost kosztów pozostałych elementów koszyka. Koszyka, który coraz bardziej przygniata Estończyków (19,1%), czy Litwinów (16,6%). Poza tym nawet państwa o najniższych wskaźnikach, czyli Francja i Malta i tak przekraczają cel inflacyjny o ponad 3 p.proc. Dlatego dla dobra europejczyków (chociaż już pewnie nie dla obsługi długu przez niektóre kraje południa) mam nadzieję, że decydenci EBC nie będą używać najnowszej publikacji jako tarczy i wreszcie wezmą się do pracy.

Koniec korekty coraz bliższy?

Najnowsze odczyty inflacyjne nie pomogły szczególnie wspólnej walucie, bo rzeczywiście mogły wywołać wrażenie, że ostatnie pogłoski o zbliżającej się podwyżce stóp będą jedynie mrzonką. Tutaj jednak z odsieczą próbował przyjść prezes banku centralnego Holandii, a zarazem członek Rady Prezesów EBC, który mówi o możliwej podwyżce nawet o 50 pb. Oczywiście Klaas Knot należy do jastrzębi w Radzie (chociaż trudno przechodzą mi te słowa przez klawiaturę w kontekście EBC), więc jego pogląd nie zdobędzie zapewne większości. Mimo wszystko jest to wskazówka za pewnym przesileniem u decydentów. Pomimo tego ważniejsze dla rynków mogło być wczorajsze wystąpienie Jeroma Powella. Szef Fed nie powiedział w zasadzie nic nowego, ale on ma tę przewagę, że jego słowa są już potwierdzone przez działania Komitetu Otwartego Rynku. Wszystko to składa się na razie w uspokojenie na głównej parze walutowej świata. Kurs EUR/USD po dotarciu w nocy do 1,506 $ zawrócił na południe, wypróbował nawet okrągłe 1,05 $, ale ostatecznie stabilnie utrzymuje się powyżej tego poziomu. Można powiedzieć, że dolar amerykański ogólnie przestał słabnąć, co może (ale nie musi) być zwiastunem wygaszania obecnie obserwowanej korekty. To nie jest dobry prognostyk dla złotego, ale ten w środę stara się utrzymać albo nawet wzmocnić ostatnie przyczółki. Po godz. 15 widać minimalną zmianę do USD, a kurs dolara znajduje się przy 4,41 zł. Na pozostałych parach możemy mówić nawet o lekkim umocnieniu, kurs euro balansuje na 4,64 zł, kurs franka jest niedaleko 4,42 zł, a kurs funta walczy na 5,47 zł. Jeden z największych zysków nasza rodzima waluta notuje dziś w odniesieniu do korony norweskiej, kurs NOK/PLN schodzi do 0,452 zł. Pewne wypalenie w dalszej aprecjacji złotego jest jednak widoczne w porównaniu do walut naszego regionu. Słabnie on już kolejny dzień w stosunku do węgierskiego forinta, a ledwo utrzymuje równowagę do czeskiej korony, kurs CZK/PLN znajduje się przy 0,1883 zł.


Przedstawione, w dystrybuowanych przez serwis raportach, poglądy, oceny i wnioski są wyrazem osobistych poglądów autorów i nie mają charakteru rekomendacji autora lub serwisu walutomat.pl do nabycia lub zbycia albo powstrzymania się od dokonania transakcji w odniesieniu do jakichkolwiek walut lub papierów wartościowych. Poglądy te jak i inne treści raportów nie stanowią „rekomendacji” lub „doradztwa” w rozumieniu ustawy z dnia 29 lipca 2005 o obrocie instrumentami finansowymi. Wyłączną odpowiedzialność za decyzje inwestycyjne, podjęte lub zaniechane na podstawie komentarza, raportu lub z wykorzystaniem wniosków w nim zawartych, ponosi inwestor. Autorzy serwisu są również właścicielem majątkowych praw autorskich do treści. Zabronione jest kopiowanie, przedrukowywanie, udostępnianie osobom trzecim i rozpowszechnianie treści w całości lub we fragmentach bez zgody autorów serwisu. Zgodę taką można uzyskać pisząc na adres kontakt@walutomat.pl.

Zobacz także


Komentarz walutowy

Kurz opadł, nic się nie zmieniło
Krzysztof Adamczak

Komentarz walutowy

Bitwa o NBP
Krzysztof Adamczak

Komentarz walutowy

Rynek myje okna
Krzysztof Adamczak