Polska: spadek inflacji

Zgodnie z piątkowymi wskazaniami kalendarza makroekonomicznego dziś do południa Polska jest jedynym krajem, w którym odnotowano spadek inflacji konsumenckiej. Problem w tym, że nominalnie jest on najwyższy oraz dwucyfrowy, co nie umknie nawet najmniej uważnemu obserwatorowi. W Kraju Kwitnącej Wiśni, mimo zmiany prezesa, nie zanosi się na istotne zmiany w polityce monetarnej.

Odczyty inflacyjne z Europy

W dzień przed majówką poznajemy wstępne dane dotyczące dynamiki cen z państw unijnych. Na pierwszy ogień została wystawiona Francja, gdzie inflacja wzrosła do poziomu 5,9%. Jest to odczyt powyżej rynkowych prognoz, które zakładały utrzymanie wartości 5,7% sprzed miesiąca. Następna w kolejce była Hiszpania. Tutaj także odnotowaliśmy wzrost. Wartość 4,1% nie jest jednak tak wysoka, jak zakładał rynkowy konsensus (4,4%). Przypomnę, że marcowy gwałtowny spadek inflacji konsumenckiej w Hiszpanii (3,3%) był spowodowany efektem bazy, gdyż wartości odnoszone są do tych sprzed roku. Zatem jeżeli wskazanie z marca 2022 (9,8%) było o 1,5 punktu procentowego wyższe niż z kwietnia 2022 (8,3%), to odczyt sprzed miesiąca ma prawo być niższy od dzisiejszego.

Przepowiednie Glapińskiego 

Skoro jesteśmy przy temacie tempa wzrostu cen, nie można pominąć wstępnych danych z Polski. Tutaj, w przeciwieństwie do dwóch wcześniej wspomnianych, inflacja spadła. Wskazanie 14,7% będzie zatem tematem przewodnim schodzenia z płaskowyżu podczas kolejnej konferencji prasowej prezesa NBP. Przyglądając się jednak lewej stronie wykresu inflacji konsumenckiej w Polsce, zauważamy, że odczyt z marca ubiegłego roku przebił poziom 10%, a każdy kolejny do czerwca 2022 był o ponad 1 punkt procentowy wyższy. Znając (z poprzedniego akapitu) pojęcie efektu bazy, zauważamy zatem przyczynę dzisiejszego spadku (oraz tego sprzed miesiąca). Punkt odniesienia jest wyższy, co skutkuje niższym odczytem, w którym nie ma nic nadzwyczajnego. Przepowiednia o schodzeniu z płaskowyżu (zaraz po tej z sopockiego molo) zaczyna się spełniać, jednak odpowiedź na pytanie, czy inflację (sięgającą prawie 15%) można obdarować serdecznym i spokojnym spojrzeniem, pozostawiam Państwu do oceny. 

W piątkowe przedpołudnie na wykresach złotego do głównych walut obserwujemy odreagowanie wczorajszego umocnienia. Wykres EUR/PLN o godzinie 12:00 otarł się o wartość 4,59 PLN, USD/PLN znajdował się lekko poniżej 4,18 PLN, kurs CHF/PLN przebił 4,66 PLN, a za jednego funta zapłacimy 5,20 PLN.

W Kraju Kwitnącej Wiśni bez zmian

Zmiana prezesa Banku Japonii nie wniosła powiewu świeżości do tamtejszej polityki monetarnej. Przypomnę, że w mijającym miesiącu ze stanowiska ustąpił Haruhiko Kuroda. Na jego miejsce został wybrany Kazuo Ueda. Od samego początku można było wyczuć, że wielkich transformacji nie będzie, jednak nieliczni wytrwale wierzyli na cud. Tak się jednak nie stało. Dziś stopy procentowe w Japonii pozostały niezmienione, co było zgodne z oczekiwaniami większości rynku. Koszt pieniądza w Japonii znajduje się na ujemnym poziomie (-0.1%) nieustannie od stycznia 2016 roku. Kilka godzin przed informacją o wysokości stóp procentowych dowiedzieliśmy się, że inflacja bazowa w tym kraju nieoczekiwanie wzrosła z 3,2% do 3,5%. Odczyt nie wpłynął jednak na decyzję banku centralnego.