Państwo bankierzy: czas ciąć!
Polska inflacja coraz bliżej celu, czy w przyszłym tygodniu RPP się zawaha? Argumentem przeciw może być projekt budżetu na przyszły rok, który wczoraj zaprezentował minister finansów. Czy ulubiona miara inflacyjna Fed przesądzi o wrześniowej obniżce stóp za oceanem?
Blisko, coraz bliżej
Równo dwa lata temu zmagaliśmy się jeszcze z dwucyfrową inflacją. Warto zdawać sobie sprawę, jak daleką drogę przeszliśmy, aby teraz znaleźć się tak blisko celu NBP (2,5% +/- 1 p.proc.). Tym razem nie ma mowy o wysokim efekcie bazy, który może statystycznie zaburzać obraz dynamiki cen. Sierpniowy flesz CPI był najniższy od 14 miesięcy i wyniósł 2,8% w ujęciu rocznym, a w ujęciu miesięcznym zobaczyliśmy nawet minimalną deflację (-0,1%). Taki obraz polskiej inflacji w połączeniu z aktualnie obowiązującym poziomem stóp procentowych (główna to 5%) otwiera szeroko drzwi do luzowania monetarnego. A przynajmniej do cięcia o 25 pb na środowym posiedzeniu RPP. Oczywiście na działania Rady nie powinny zasadniczo wpływać obecne odczyty, a raczej perspektywa kolejnych kwartałów. Jednak również w tym przypadku większość prognoz (w tym te sygnowane przez NBP) wskazuje, że dynamika cen ma się w naszym kraju kształtować w okolicach 3%. Dlatego spora część analityków spodziewa się (oprócz wrześniowego) jeszcze jednego cięcia do końca tego roku, a do końca przyszłego łącznie może to być nawet 150 pb. Wracając do najbliższej decyzji Rady, to tylko zanegowanie scenariusza bazowego, bądź zaskakująca w którymś kierunku komunikacja decydentów, może zauważalnie wpłynąć na rynek złotego.
Budżet napięty, ale czy dopięty?
Trzeba uznać, że przynajmniej w teorii RPP dostała nowy argument za ostrożnym podejściem do luzowania monetarnego. Mowa o projekcie budżetu, którego założenia przedstawił wczoraj minister finansów Andrzej Domański. Zresztą szef NBP wielokrotnie wspominał, że ekspansja fiskalna nie pozwala Radzie na odważniejsze ruchy. W przyszłym roku deficyt budżetowy ma wynieść 270 mld złotych, co stanowi 6,5% PKB. Natomiast relacja państwowego długu publicznego do PKB na koniec roku wyniesie z kolei 53,8 proc. Równocześnie trzeba przyznać, że takie wskaźniki mają się wydarzyć w otoczeniu naprawdę silnej gospodarki, ponieważ rząd prognozuje wzrost gospodarczy na poziomie 3,5%, a inflację na 3%. Chociaż większość ekonomistów ocenia projekt budżetu jako całkiem realistyczny, to z pewnością pozostają wokół niego spore wątpliwości. Po pierwsze, czy uda się osiągnąć jakieś kompromisy z prezydentem Karolem Nawrockim, aby nie zawetował on wszystkich prób zwiększenia wpływów do budżetu w postaci zwiększenia danin. Po drugie, czy sposób obliczeń przyjęty przez Komisję Europejską (tzw. deficyt sektora general government obejmuje nie tylko budżet centralny, ale całość sektora finansów publicznych) nie naruszy zbyt mocno zasad odpowiedzialności budżetowej? Deficyt nie powinien w tym wypadku przekraczać 3% PKB, a dług publiczny pozostawać poniżej 60% PKB. Naruszenie tych zasad może doprowadzić do działań ze strony unijnych organów. To na razie jednak śpiew przyszłości, a my musimy poczekać, jaki projekt ostatecznie opuści parlament (ustawa budżetowa to jedyna ustawa, której nie może zawetować prezydent).
Dane z Europy w cieniu USA
Piątkowy kalendarz makro obfituje w ciekawe publikacje, co zwyczajowo ma miejsce w ostatnim handlowym dniu miesiąca. Już o poranku poznaliśmy lipcową sprzedaż detaliczną w Niemczech, która z wynikiem 1,9% rdr była niestety niższa od poprzedniej (2,4%) i co ważniejsze od prognoz (2,6%). Następnie Francja, gdzie inflacja konsumencka lekko spada do 0,9% rdr, a producencka lekko rośnie do 0,4% rdr. Niestety marazm francuskiej gospodarki został potwierdzony finalnym tempem PKB w drugim kwartale, które kdk urosło o jedyne 0,3%. W połączeniu z nowym zamieszaniem politycznym nad Sekwaną nie wróży to najlepiej drugiemu co do wielkości rynkowi UE. Jeszcze gorzej aktualnie prezentuje się trzecia unijna gospodarka. Włoskie PKB w drugim kwartale skurczyło się kdk o 0,1%, a inflacja (chociaż minimalnie niższa od prognoz) to 1,6% rdr, co również nie nastraja szczególnie optymistycznie. Wreszcie najwyższy w tym zestawieniu wskaźnik CPI, czyli Hiszpania, która ze swoim 2,7% utrzymała dynamikę z poprzedniego miesiąca. Tylko w tym przypadku jest to cena, którą Hiszpanie płacą za całkiem niezły rozwój gospodarczy (szczególnie na tle reszty powyżej). Dowodem na to może być też dzisiejszy odczyt sprzedaży detalicznej z tego kraju, który w lipcu rdr poszedł w górę o 4,7%. Chociaż na powyższe publikacje trzeba zwracać uwagę, to uwaga inwestorów skupi się na ulubionej mierze inflacyjne Fed, czyli PCE (wydatki Amerykanów), którą poznamy o 14:30. To ona i jej wpływ na oczekiwania wobec wrześniowej decyzji FOMC mogą wrzucić jeszcze sporo zmienności na zamknięcie tygodnia, miesiąca i wakacji. Po godz. 13:30 kurs EUR/USD lekko zniżkuje do 1,166 $, kurs EUR/PLN jest w rejonie 4,26 zł, a kurs USD/PLN nie przekracza 3,66 zł.
Przedstawione, w dystrybuowanych przez serwis raportach, poglądy, oceny i wnioski są wyrazem osobistych poglądów autorów i nie mają charakteru rekomendacji autora lub serwisu walutomat.pl do nabycia lub zbycia albo powstrzymania się od dokonania transakcji w odniesieniu do jakichkolwiek walut lub papierów wartościowych. Poglądy te jak i inne treści raportów nie stanowią „rekomendacji" lub „doradztwa" w rozumieniu ustawy z dnia 29 lipca 2005 o obrocie instrumentami finansowymi. Wyłączną odpowiedzialność za decyzje inwestycyjne, podjęte lub zaniechane na podstawie komentarza, raportu lub z wykorzystaniem wniosków w nim zawartych, ponosi inwestor.
Autorzy serwisu są również właścicielem majątkowych praw autorskich do treści. Zabronione jest kopiowanie, przedrukowywanie, udostępnianie osobom trzecim i rozpowszechnianie treści w całości lub we fragmentach bez zgody autorów serwisu. Zgodę taką można uzyskać pisząc na adres kontakt@walutomat.pl.