pl
Strona główna > Komentarze walutowe > Omikronowa huśtawka nastrojów, która nie dotyka złotego

Omikronowa huśtawka nastrojów, która nie dotyka złotego

02 gru 2021 Autor: Adam Fuchs

Wygląda na to, że w najbliższych dniach przyjdzie nam się zmierzyć z dużą zmiennością na rynkach. Jednego dnia indeksy giełdowe idą w górę, by już następnego wymazać zyski, a kolejnego znowu odrabiać straty. W głównej mierze jest to związane z niepewnością wokół nowego wariantu koronawirusa, a niepewność to jeden z głównych wrogów inwestorów. Mimo wszystko stabilniej jest na rynku walutowym, gdzie dolar pozostaje względnie słaby, a wciąż umacnia się polski złoty.

Czy to jeszcze korekta czy już rajd niedźwiedzi?

Jeszcze wczoraj na europejskich indeksach widoczne były pozytywne nastroje, ale po słabej sesji w Nowym Jorku dziś ponownie włączył się tryb risk off. Jest on na tyle wyraźny, że główne parkiety tracą po południu od 0,8% (Londyn) po prawie 2% (Madryt). Gdzieś w połowie tej stawki znajduje się Warszawa, a WIG20 zniżkuje o 1,4%. Za głównego winowajcę takiego stanu rzeczy uznaje się Omikrona, na którego temat docierają sprzeczne informacje. Dlatego właśnie rynkom bardzo trudno ocenić realne zagrożenie i odpowiednio się do niego ustosunkować. Jeśli trend z tego tygodnia się utrzyma, to możliwe, że jutro zobaczymy kolejny zwrot i ponownie pozytywną sesję. Sentyment w tej chwili jeździ na pstrym koniu, dlatego o giełdowy rajd Świętego Mikołaja (zwyczajowa wzrostowa końcówka roku) może być tym razem trudno. 

Steady but ready to go?

Risk off omija jednak rynek walutowy, gdzie można mówić raczej o pozytywnych, a przynajmniej niezbyt negatywnych nastrojach. Po raz kolejny widać, że giełdy i forex coraz rzadziej idą ramię w ramię. EUR/USD po odbiciu tydzień temu od tegorocznych minimów znalazł się obecnie w trendzie bocznym i porusza się głównie w zakresie od 1,13 $ do 1,135 $. Dlatego wciąż trudno wyrokować z dużą dozą prawdopodobieństwa, czy mamy już do czynienia z zanegowaniem trendu spadkowego, czy tylko z jego chwilową korektą. Tutaj kluczowe mogą być posiedzenia władz monetarnych po obu stronach Atlantyku, które odbędą się za 2 tygodnie. Niby mało kto wierzy w zwrot retoryki i działań EBC, ale skoro zdanie (odnośnie do inflacji i polityki monetarnej) mógł zmienić już zarówno Jerome Powell, jak i Adam Glapiński, to może i Christine Lagarde czymś zaskoczy? Media donoszą o rosnącym sprzeciwie innych członków EBC wobec tak bardzo gołębiego podejścia szefowej tej instytucji. Tym bardziej że dane o dynamice cen nie pozostawiają złudzeń i bite są kolejne wieloletnie rekordy albo ustanawiane historyczne szczyty. Tylko w tym tygodniu inflacja konsumencka w strefie euro dotarła do 4,9% w ujęciu rocznym, a inflacja producencka (dane z dziś) do niebotycznych 21,9% (poprzednio było to 16%). Nawet kolejne fale pandemii mogą być niewystarczającym argumentem do dalszego utrzymywania tak mocno akomodacyjnej polityki pieniężnej. W krótkim terminie kursem mogą zachwiać jutrzejsze amerykańskie payrollsy (odczyty z rynku pracy), ale skoro stanowisko Fed co do dalszej ścieżki staje się coraz bardziej wyraźne, to dane te mogą zejść na dalszy plan.

Złota ścieżka

W takich warunkach jak ryba w wodzie czuje się polski złoty. Ogólnie kapitał płynie szerszym strumieniem do walut rynków wschodzących, ale PLN zdaje się jednym z głównych zwycięzców tej sytuacji. Po gwałtownej deprecjacji krajowej waluty, do której doszło w listopadzie, nie ma już prawie śladu. Nie ukrywam, że jestem zaskoczony aż tak mocnym zwrotem kursów, ale najwyraźniej inwestorzy dyskontują już wejście RPP na (co chyba najistotniejsze) jasno określoną ścieżkę zacieśniania monetarnego. Jeżeli Rada tym razem nie zaskoczy rynków (co jeszcze niedawno prezes Glapiński określał jako zamierzony cel…), to złoty ma szansę zyskać jeszcze trochę przestrzeni, po czym prawdopodobnie dojdzie do pewnej stabilizacji. Oczywiście taki scenariusz będzie możliwy, jeśli świat, Europę i nasz kraj ominą kolejne zawirowania, a o to w obecnych warunkach bywa niezwykle trudno. Tym bardziej że konflikt polskiego rządu z instytucjami unijnymi nie wygasa, a raczej coraz bardziej się rozpala. Nie mniej PLN jest wciąż w natarciu, a kurs euro znajduje się już przy 4,59 zł, kurs dolara balansuje na 4,05 zł, kurs franka zbliża się do 4,40 zł, a kurs funta zszedł poniżej 5,40 zł.


Przedstawione, w dystrybuowanych przez serwis raportach, poglądy, oceny i wnioski są wyrazem osobistych poglądów autorów i nie mają charakteru rekomendacji autora lub serwisu walutomat.pl do nabycia lub zbycia albo powstrzymania się od dokonania transakcji w odniesieniu do jakichkolwiek walut lub papierów wartościowych. Poglądy te jak i inne treści raportów nie stanowią „rekomendacji” lub „doradztwa” w rozumieniu ustawy z dnia 29 lipca 2005 o obrocie instrumentami finansowymi. Wyłączną odpowiedzialność za decyzje inwestycyjne, podjęte lub zaniechane na podstawie komentarza, raportu lub z wykorzystaniem wniosków w nim zawartych, ponosi inwestor. Autorzy serwisu są również właścicielem majątkowych praw autorskich do treści. Zabronione jest kopiowanie, przedrukowywanie, udostępnianie osobom trzecim i rozpowszechnianie treści w całości lub we fragmentach bez zgody autorów serwisu. Zgodę taką można uzyskać pisząc na adres kontakt@walutomat.pl.

Zobacz także


Komentarz walutowy

Potknięcie gospodarki USA
Dawid Górny

Komentarz walutowy

Jen na deskach
Krzysztof Pawlak

Komentarz walutowy

Złoty podąża za dolarem
Dawid Górny