O dolarze, co boi się (rynku) pracy

Środowa sesja przynosi kontynuację rozpoczętych wczoraj obaw o amerykański rynek pracy. Niespodziewanie raport ADP wyrasta na najważniejszy odczyt tego dnia. W tle dane o inflacji w Europie. Złoty radzi sobie nie najlepiej w tych warunkach.

Edek szanuje analizę techniczną

Wczorajsza wolta na głównej parze walutowej mocno współgra z sytuacją na wykresie. Od kilku dni podkreślałem wagę wsparcia przy poziomie 1,08$. W tej okolicy przechodzi dolna linia obecnego kanału trendowego, rozpoczętego osiem miesięcy temu. Dodatkowym wsparciem była również bliskość 200 okresowej średniej kroczącej na interwale dziennym. Dlatego bitwa o ten poziom była tak istotna, jednak jeszcze raz powtórzę, że przynajmniej na razie nie ma co ogłaszać jej wyniku. Za nami dopiero pierwszy z trzech tego tygodniowych odczytów na temat rynku pracy w USA. I to w sumie ten najmniej istotny. Z kolei ten najważniejszy będzie miał miejsce dopiero w piątek i to po reakcji na niego będzie można odpowiedzieć na pytanie, czy udało się wybronić wsparcie przy 1,08$. Dzisiaj za to kluczowym odczytem dnia będzie raport ADP. Co ważne, spodziewany jest wyraźny spadek z pułapu 324 tys. na poniżej 200 tys. Realizacja tego scenariusza byłaby potwierdzeniem wczorajszych JOLTSów i zapewne znowu osłabiła dolara. Warto jednak pamiętać, że korelacja między tymi odczytami a NFP w ostatnim czasie została mocno zachwiana. I nawet słabszy dzisiejszy odczyt niczego nie przesądza.

Wreszcie ciekawy kalendarz

Oprócz raportu z rynku pracy w Stanach zostanie opublikowana rewizja odczytów o PKB. Jak to zwykle bywa, inwestorzy nie zakładają tu większych niespodzianek. Raczej oczekiwane jest potwierdzenie wstępnych wyników z dopuszczeniem niewielkich odchyleń. Z drugiej strony oceanu ciekawie zapowiadają się odczyty o inflacji, zwłaszcza że zostaną one opublikowane dla największej gospodarki w strefie euro. Analitycy oczekują spadku inflacji względem poprzedniego wyniku, co potwierdzają cząstkowe odczyty dla wybranych landów. Wcześniej opublikowane zostały indeksy koniunktury gospodarczej w eurozonie. Jako że sentyment w realnej gospodarce jest ostatnio mocno negatywny, nikogo nie dziwi, że i dzisiejsze wyniki są mocno pod kreską. Z samego rana poznaliśmy też odczyty z dalekiego wschodu. W Australii proces dezinflacji trwa w najlepsze, a dynamika cen spadła poniżej 5%. Gorsze wiadomości napłynęły z Japonii, gdzie indeks zaufania konsumentów spadł poniżej 37 pkt., co zdarza się wyjątkowo rzadko.

Złoty dalej w defensywie

Lokalnie nie dostajemy zbyt wielu impulsów do gry, dlatego złoty pozostaje pod wpływem wcześniej rozwiniętego sentymentu. Co ciekawe, problemy dolara tym razem nie wspierają za bardzo notowań naszej waluty. Ta konsekwentnie traci na szerokim rynku. Szczególnie wobec euro, choć trzeba docenić, że wciąż pozostajemy w ramach ostatnio zawiązanej konsolidacji. Kurs EURPLN wynosi obecnie 4,47 zł. Drożeje też funt brytyjski, za którego należy już zapłacić 5,20 zł. Ciekawie wygląda sytuacja z dolarem, który na początku sesji wyraźnie drożał, by potem oddać wszystko, co wypracował. Obecnie kurs USDPLN oscyluje w okolicach wczorajszego zamknięcia, czyli przy 4,105 zł.