pl
Strona główna > Komentarze walutowe > Listopad otwiera się na zielono

Listopad otwiera się na zielono

02 lis 2020 Autor: Adam Fuchs

Wskaźniki PMI pokazują, że przynajmniej przemysł wciąż nie boi się drugiej fali koronawirusa i patrzy pozytywnie na przyszłość swoich zamówień. Nie można przeceniać tych doniesień, ale warto zwracać uwagę na każdy pozytyw. Po zeszłotygodniowym rynkowym huraganie nowy tydzień i miesiąc inwestorzy chcą otworzyć w trochę lepszych nastrojach, na czym zyskują giełdy i np. polski złoty. Pytanie brzmi, na jak długo starczy tego optymizmu przy tak naprawdę niesłabnących ryzykach.

PMI promykiem nadziei

Pierwszy poniedziałek listopada otwieramy najnowszymi doniesieniami o nastrojach panujących w przedsiębiorstwach związanych z przemysłem. Należy pamiętać, że menedżerowie byli ankietowani w październiku, a przy obecnym rozwoju pandemii może wystarczyć nawet tylko tydzień do odwrócenia zastanej sytuacji. Niemniej jednak z tej gałęzi gospodarki wciąż czujemy powiew optymizmu, a że łakniemy go jak kania dżdżu, to warto wspomnieć o dobrych informacjach. Jeszcze w nocy nadeszły publikacje z Azji. Japończycy są wciąż pod kreską (granica 50 pkt rozdziela rozwój od recesji), ale i tak przebili oczekiwania, wykazując 48,7 pkt. Rozpędzają się Chińczycy, a ich najnowsze przemysłowe PMI to 53,6 pkt. Polska była jednym z nielicznych krajów, gdzie rezultat okazał się gorszy od prognoz, ale 50,8 pkt to wciąż przyzwoity poziom. Węgrzy balansują na krawędzi z wynikiem 50,1 pkt. Dalej było już tylko lepiej (wszystkie państwa zaprezentowały się lepiej od oczekiwań), ponieważ Francuzi to 51,3 pkt, Hiszpanie 52,5 pkt, a Włosi 53,8 pkt. Nikogo nie powinno dziwić, że europejską lokomotywą pozostają Niemcy, gdzie PMI dla przemysłu to aż 58,2 pkt. Natomiast wynik dla całej strefy euro zatrzymał się na 54,8 pkt, a dorzucić do tego możemy jeszcze Brytyjczyków z rezultatem 53,7 pkt. Po południu otrzymamy jeszcze wskaźniki wyprzedzające z USA, na których analitycy także spodziewają się wzrostów. Trudno jednak było i będzie zauważyć wpływ tych odczytów na rynek walutowy, który mimo pewnego odbicia na otwarciu tygodnia, wciąż pozostaje w głównej mierze pod wpływem czynników ryzyka. Główna para walutowa od tygodnia znajduje się w trendzie spadkowym i dziś o godz. 16 za 1 euro musimy zapłacić 1,163$.

Po burzy wychodzi tęcza?

Poprawę sentymentu (a przynajmniej pewne odreagowanie tego negatywnego) możemy zobaczyć też na rynkach kapitałowych. Po naprawdę solidnych spadkach z zeszłego tygodnia, dzisiejsza sesja przynosi trochę oddechu. Zarówno Tokio, jak i Hongkong zamknęły się prawie 1,5% wzrostami. Jeszcze lepiej wygląda to w Europie, gdzie główne indeksy giełdowe, czy mówimy o Niemczech, Francji, Hiszpanii, czy o tych paneuropejskich, po południu zbliżają się już do 2% zwyżek. Trochę gorzej prezentuje się Londyn, który jest 1,3% nad kreską. Oczywiście jest zdecydowanie za wcześnie, żeby mówić o odwróceniu trendu, jest to raczej odreagowanie po znacznych przecenach z ostatnich dni. Inwestorzy nie są w stanie zbyt długo ignorować niesprzyjających okoliczności. Druga fala koronawirusa, która zalewa świat, a epicentrum pandemii w tej chwili wydaje się być Europa, to już nie spekulacja, a fakty. Strach przed gospodarczymi konsekwencjami COVID-19 przyćmił przerażenie rządzących w wielu krajach przed zdrowotnymi i społecznymi efektami piku w liczbie zakażonych. Każda służba zdrowia ma swoją wytrzymałość, a kiedy ona się załamie, to ratunku może nie otrzymać wielu pacjentów, co spotęguje także liczbę przypadków śmiertelnych, niezależnie od jednostki chorobowej. Już w tej chwili śmierć związana z koronawirusem to druga przyczyna zgonów w Polsce, zaraz po chorobach układu sercowo-naczyniowego. Do czynników ryzyka musimy oczywiście dołożyć wybory prezydenckie w USA. Chociaż wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na zwycięstwo Joe Bidena, to jeszcze przez dłuższy czas sytuacja może być napięta. Po pierwsze szacunki mówią, że w głosowaniu korespondencyjnym przed oficjalnym dniem wyborczym swój głos oddało już prawie 100 mln Amerykanów. Wskazuje to, jak dużo pracy czeka komisje wyborcze, zanim będą mogły podać oficjalne rezultaty. Dodatkowo prezydent Donald Trump wielokrotnie zapowiadał, że (oczywiście przy niekorzystnym dla siebie wyniku) zamierza zaskarżyć do sądu właśnie głosy oddane listownie. Obecny lokator Białego Domu nie tyle kwestionuje ten sposób głosowania, ile wprost mówi, że oznacza ono fałszerstwa wyborcze. Kolejną i nawet bardziej długoterminową konsekwencją elekcyjnego wtorku może być sytuacja, w której Partia Demokratyczna nie tylko odzyska fotel w Gabinecie Owalnym, ale potwierdzi też swoją przewagę w Izbie Reprezentantów, a do tego przejmie większość w Senacie. Z jednej strony może to oznaczać wprowadzenie wyższych kwotowo pakietów stymulacyjnych (choć dopiero za kilka miesięcy), czego rynki oczekują, ale równocześnie przegłosowanie większych obciążeń podatkowych dla korporacji, co nie jest już miłe dla ucha inwestorów. Dlatego mimo dzisiejszego ograniczonego risk off na rynkach za wciąż bardziej prawdopodobny scenariusz należy uznać dalszy odpływ kapitału w kierunku safe haven.

Z dzisiejszej sytuacji korzysta jednak wreszcie polski złoty, który po dotarciu do tegorocznych, bądź nawet kilkuletnich maksimów na parach z głównymi walutami, w poniedziałek odrobił część strat. Przed godz. 16 kurs euro walczy z oporem na 4,60 zł, kurs dolara odbija się jeszcze od 3,95 zł, kurs franka próbuje się dobrać do 4,30 zł, a kurs funta znajduje się przy 5,10 zł.


Przedstawione, w dystrybuowanych przez serwis raportach, poglądy, oceny i wnioski są wyrazem osobistych poglądów autorów i nie mają charakteru rekomendacji autora lub serwisu walutomat.pl do nabycia lub zbycia albo powstrzymania się od dokonania transakcji w odniesieniu do jakichkolwiek walut lub papierów wartościowych. Poglądy te jak i inne treści raportów nie stanowią „rekomendacji” lub „doradztwa” w rozumieniu ustawy z dnia 29 lipca 2005 o obrocie instrumentami finansowymi. Wyłączną odpowiedzialność za decyzje inwestycyjne, podjęte lub zaniechane na podstawie komentarza, raportu lub z wykorzystaniem wniosków w nim zawartych, ponosi inwestor. Autorzy serwisu są również właścicielem majątkowych praw autorskich do treści. Zabronione jest kopiowanie, przedrukowywanie, udostępnianie osobom trzecim i rozpowszechnianie treści w całości lub we fragmentach bez zgody autorów serwisu. Zgodę taką można uzyskać pisząc na adres kontakt@walutomat.pl.

Zobacz także


Komentarz walutowy

Potknięcie gospodarki USA
Dawid Górny

Komentarz walutowy

Jen na deskach
Krzysztof Pawlak

Komentarz walutowy

Złoty podąża za dolarem
Dawid Górny