Koktajl wstrząśnięty i zmieszany

Inwestorzy nie do końca wiedzą, co zrobić z początkiem roku. Z każdej strony dochodzą do nas sprzeczne sygnały. Rynek pracy w Stanach ma się dobrze, czyli jest źle, ale presja płacowa jest słaba, a to dobrze. Indeksy giełdowe rosły i fajnie, ale doszły do ważnych oporów, więc kiepsko. Sytuacja na rynku gazu jest sprzyjająca, ale kontynent amerykański coraz bardziej płonie, itd. itd…

Echa zeszłego tygodnia

Obecny tydzień pod względem odczytów makro zaczyna się względnie spokojnie, więc inwestorzy mają chwilę na refleksję nad odczytami sprzed kilku dni. Zwłaszcza tymi z amerykańskiego rynku pracy. Do tej pory wierzono, że jak on zacznie się sypać, to FED zostanie zmuszony do porzucenia restrykcyjnej polityki pieniężnej. Rzecz w tym, że mijają kolejne miesiące, a Amerykanie jak nie mieli problemu z pracą, tak dalej nie mają i kolejne podwyżki stóp nic w tej kwestii nie zmieniają. Jednak po głębszej refleksji inwestorzy zaczęli doceniać drugą część piątkowego odczytu, która sugeruje, że presja płacowa powinna słabnąć. Jest to pewien impuls antyinflacyjny, a przynajmniej część inwestorów tak chce to oceniać. Ma to realne przełożenie na rynki. Jak jeszcze w czwartek szanse na podwyżkę stóp procentowych sięgały 50%, tak dzisiaj są dwukrotnie niższe. Cierpi na tym amerykański dolar, który wyraźnie się osłabia na szerokim rynku.

Złoty psuje korelacje

Co ciekawe, nie idzie za tym umocnienie złotego. Przeważnie obie waluty znajdują się na przeciwległych ramionach dźwigni, więc jak jedno traci, drugie powinno zyskiwać. Jeszcze ciekawiej się robi, jak do układanki dodamy rodzime obligacje, które właśnie przełamały istotne wsparcie i są najdroższe od września. Tak niskie rentowności są związane z ogromną wiarą w dezinflację, która ponoć już się zaczęła. Rzecz w tym, że ostatnie spadki odczytów CPI są raczej chwilowe, czego nie krył nawet prezes Glapiński na swojej konferencji prasowej. Tak więc, mimo że dolar tanieje i schodzi poniżej 4,40 zł, to reszta walut już drożeje. Euro kolejny raz niebezpiecznie zbliża się do 4,70 zł, funt wciąż flirtuje z pułapem 5,33 zł. Drożeje także frank szwajcarski, który jednak respektuje obecną konsolidację i kosztuje 4,76 zł.

Ambiwalencja totalna

Tych mieszanych uczuć na rynku jest jednak znacznie więcej. Mamy do czynienia z nietypową sytuacją na rynku gazu ziemnego, gdzie mimo obecnej pory roku magazyny się zapełniają, a ceny kontraktów szorują po metaforycznym mule. Z drugiej strony mamy ropę naftową, która dziś drożeje, dając sygnał do zarysowania dna i odbicia w górę w nadchodzących sesjach. Indeksy giełdowe na całym świecie ładnie rosną, a z drugiej strony coraz więcej niepokojących sygnałów dociera do nas z kontynentów amerykańskich. W Meksyku kartel narkotykowy wprost wypowiedział wojnę rządowi federalnemu. W ostatnich kilkudziesięciu godzinach dochodzi do regularnej wymiany ognia między wrogimi formacjami. Jeszcze gorącej jest w Brazylii, gdzie po zaprzysiężeniu nowego starego prezydenta doszło do szturmu na budynki administracji rządowej. Prezydent Lula zdecydował o użyciu zasobów Gwardii Narodowej, a demonstranci choć chwilowo się wycofali, wiele wskazuje, że tylko po to, by przegrupować siły. Zgodnie z naszymi przewidywaniami nowy rok przynosi nowe punkty zapalne na mapie globalnych ryzyk.