pl

Gra w złotego

08 paź 2021 Autor: Adam Fuchs

Prowadzenie polityki monetarnej to niełatwe zadanie. Dlatego z reguły do ciał decyzyjnych wyznaczani są fachowcy z dużym doświadczeniem, czy to akademickim, czy (rzadziej) też biznesowym. Jedną z najważniejszych cech bankierów centralnych jest niezależność. Jednak mało kto się spodziewał, że może to też być niezależność od komunikacji z rynkami i stabilności podejmowanych decyzji.

Uderzaj, gdy garda w dole

Nie milkną echa środowej decyzji Rady Polityki Pieniężnej, która podniosła stopy procentowe nad Wisłą. Stopa referencyjna wzrosła o 40 pb. do poziomu 0,5%. Jest to największa zmiana w górę od wielu lat. Ponieważ od pewnego czasu wielu ekspertów oczekiwało i namawiało do takiego ruchu decydentów, to powinien on być odebrany ze wszech miar pozytywnie, prawda? O ile sama podwyżka jest czymś, co według rynku musiało wreszcie nastąpić, o tyle prawie nikt nie spodziewał się jej już teraz i w to takiej wysokości. Dlaczego? Ponieważ do samego końca komunikacja ze strony większości Rady (na czele z prezesem NBP) była jasna. Podnoszenie stóp już teraz nie ma sensu, ponieważ nie dość, że inflacja jest przejściowa, to podbijają ją głównie czynniki pozostające poza kontrolą władzy monetarnej. Jeszcze miesiąc temu po poprzednim posiedzeniu prof. Glapiński dał jasno do zrozumienia (równocześnie atakując każdego, kto namawiał do podwyżki), że nie przewiduje żadnych zmian w najbliższym czasie. Dodatkowo w wypowiedziach członków Rady powtarzał się motyw oczekiwania na listopadowe projekcje makro analityków NBP, które miały być wskazówką dla decydentów. Okazało się jednak, że wszystkie wcześniejsze zapowiedzi można wyrzucić do kosza, ponieważ RPP wprowadza nowy styl gry, czyli strzał z zaskoczenia.

Kontruj w podbrzusze

Zaskoczenie, jakim dla inwestorów była podwyżka stóp, najlepiej można dostrzec na forexie. Kurs euro, który jeszcze w środę zbliżał się do 4,63 zł, już w czwartek w południe bronił wsparcia przy 4,54 zł. Tak duże zmiany na parach złotowych naprawdę nie są codziennością i zdarzają się rzadko walutom gospodarek uważanych za stabilne. Aprecjacja PLN mogłaby pewnie jeszcze nawet chwilę trwać, gdyby nie wyszedł on, cały na złoto, czyli prezes NBP. Trudno opisać całą konferencję prof. Glapińskiego, gdyż potrzebny byłby do tego oddzielny artykuł. Trzeba przyznać jednak jedno, nie drgnie mu nawet powieka, gdy broni decyzji, za której forsowanie jeszcze chwilę wcześniej chciał odsyłać innych do szkoły. Niektórzy analitycy piszą, że wydźwięk konferencji był gołębi. Ja nie jestem w stanie podpisać się pod takim stwierdzeniem. Moim zdaniem wydźwięk był chaotyczny. Choćby wtedy, kiedy prowadząc swoją specyficzną grę, prezes stwierdził, że nie będzie określał, czy podwyżka była jednorazowa, czy może jest początkiem cyklu. Wszystko to ma podobno m.in. przeciwdziałać działaniom spekulantów na rynkach (z naciskiem na forex). Tylko że taka (nie)komunikacja to właśnie doskonała pożywka dla szybkich rozgrywek spekulacyjnych. Potwierdzeniem niech będzie fakt, że w piątek po południu kurs euro znajduje się już powyżej 4,62 zł. Z nieba do piekła i z powrotem w dwa dni. To właśnie nazywa się stabilność w wykonaniu RPP. Przy takich zachowaniach polskiej władzy monetarnej prognozowanie krótko i średnioterminowe pozycji PLN stanie się jeszcze trudniejsze. Tym razem nie będę opisywał ryzyk związanych ze sferą polityczną, czyli coraz większego konfliktu na linii polski rząd i niektóre polskie instytucje kontra organy UE. Ten temat także zasługiwałby na oddzielny tekst, ale warto pamiętać, że to ryzyko staje się coraz większe.

Techniczny nokaut?

Chociaż tematy lokalne z oczywistych przyczyn przyciągają naszą uwagę, to świat patrzył dziś za ocean. Opublikowane zostały tzw. payrollsy, czyli dane z rynku pracy (za wrzesień). Niestety podobnie jak w poprzednim miesiącu i tym razem były one w dużej mierze gorsze od prognoz. Zatrudnienie w sektorze pozarolniczym wzrosło o niecałe 200 tys. przy oczekiwaniach na poziomie 500 tys. Natomiast wskaźnik zatrudnienia w sektorze prywatnym z wyłączeniem rolnictwa poszedł w górę o 317 tys., przy rynkowym konsensusie mówiącym o 455 tys. Czemu odczyty z rynku pracy są tak ważne? Ponieważ Fed stawia je w centrum zainteresowania w kontekście prowadzenia polityki monetarnej. I słabsze dane w teorii powinny oddalić perspektywę jakiejś zmiany ze strony Rezerwy. Czy jednak na pewno tak będzie? Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden wskaźnik. Stopa bezrobocia spadła wyraźnie do 4,8% (przy oczekiwanej 5,1% i poprzedniej 5,2%). A to może wskazywać, że na rynku pracy wcale nie jest tak źle i szczątkowe dane lekko zakłamują rzeczywistość. Tym bardziej że coraz więcej pracodawców zgłasza problem z pozyskaniem pracowników. Trudno uznać, że przy podażowym problemie na rynku pracy, pomocą będzie dalsze prowadzenie akomodacyjnej polityki przez bank centralny. Warto będzie poczekać na wypowiedzi członków FOMC po dzisiejszej publikacji, ale moim zdaniem scenariusz ogłoszenia taperingu na najbliższym posiedzeniu wciąż jest tym najbardziej prawdopodobnym. Zresztą dolar nawet po tych danych nie ma zbytniej ochoty słabnąć, a kurs EUR/USD jest w okolicach 1,156 $.


Przedstawione, w dystrybuowanych przez serwis raportach, poglądy, oceny i wnioski są wyrazem osobistych poglądów autorów i nie mają charakteru rekomendacji autora lub serwisu walutomat.pl do nabycia lub zbycia albo powstrzymania się od dokonania transakcji w odniesieniu do jakichkolwiek walut lub papierów wartościowych. Poglądy te jak i inne treści raportów nie stanowią „rekomendacji” lub „doradztwa” w rozumieniu ustawy z dnia 29 lipca 2005 o obrocie instrumentami finansowymi. Wyłączną odpowiedzialność za decyzje inwestycyjne, podjęte lub zaniechane na podstawie komentarza, raportu lub z wykorzystaniem wniosków w nim zawartych, ponosi inwestor. Autorzy serwisu są również właścicielem majątkowych praw autorskich do treści. Zabronione jest kopiowanie, przedrukowywanie, udostępnianie osobom trzecim i rozpowszechnianie treści w całości lub we fragmentach bez zgody autorów serwisu. Zgodę taką można uzyskać pisząc na adres kontakt@walutomat.pl.

Zobacz także


Komentarz walutowy

Kurz opadł, nic się nie zmieniło
Krzysztof Adamczak

Komentarz walutowy

Bitwa o NBP
Krzysztof Adamczak

Komentarz walutowy

Rynek myje okna
Krzysztof Adamczak