Banki centralne w centrum uwagi

Środowa sesja wreszcie przynosi ożywienie na parkietach. Po dwóch dniach laby, banki centralne znów spróbują rozkręcić rynek. Złoty pozostaje w głębokiej defensywie. 

Starczy wolnego

Pierwsze dwa dni tego tygodnia minęły raczej spokojnie. Wyraźnie było widać, że brakuje na rynku i czynników, i chęci do zwiększenia zmienności. Wszystko za sprawą Amerykanów, którzy jak co roku początek lipca poświęcają na przygotowanie i świętowanie Dnia Niepodległości. Już od wielu lat szeroki rynek z zadziwiającym respektem podchodzi do każdego amerykańskiego święta, więc i tym razem obeszło się bez znaczących zmian. W tym wszystkim pomógł kalendarz makro, który raczej skupił się na drugiej połowie tygodnia. A ten jest zdominowany przez temat banków centralnych, przy czym najważniejsze wydarzenie ma się odbyć jeszcze dzisiaj.

Kto co powiedział

Głównym punktem programu obecnej sesji ma być wieczorny odczyt tzw. minutek, czyli sprawozdania z ostatniego posiedzenia FOMC. Jest to o tyle ważne, że wciąż trwa wzburzona debata nad kolejnymi posunięciami FED. Z jednej strony mamy wciąż wysoką inflację, która przekracza dopuszczalne poziomy Rezerwy Federalnej i stanowisko jej prezesa jest raczej jasne, że koncentruje się na ustabilizowaniu cen. Rynki jednak wciąż z dziwną nadzieją zerkają w kierunku recesji, która bez wątpienia wisi nie tylko nad amerykańską, ale i globalną gospodarką. Gdyby nagle w dzisiejszym raporcie znalazła się fraza, że kolejne posunięcia FED będą zależne od danych gospodarczych, byłby to zapewne gołębi impuls. To wszystko jest o tyle ważne, że cała reszta z wielką uwagą zerka na posunięcia amerykańskiego banku centralnego. A że w ostatnim czasie jastrzębie skrzydło w skali globalnej jest wyraźnie silne, to wszystkie odchylenia od oczekiwań mogą przynieść spore zamieszanie.

A w Polsce inaczej

Z tego globalnego obrazu Polska wyłamuje się dość wyraźnie. U nas nie tylko nie ma kolejnych podwyżek stóp procentowych, ale nie ma także sensownej dyskusji nad takowymi, co więcej znacznie bliżej nam do rozpoczęcia cyklu obniżek. Rzecz w tym, że wcale nie jesteśmy jakoś zaawansowani w walce z inflacją, wciąż mamy ją na dwucyfrowym poziomie i to naprawdę nie jest powód do… poklepywania się po plecach. Dzisiaj rozpoczyna się dwudniowe posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej. Decyzji co do zmiany stóp procentowych nie należy się spodziewać. Co nie oznacza, że jest ono pozbawione sensu. W piątek będziemy mogli wysłuchać wystąpienia prezesa Glapińskiego, który prawdopodobnie zapowie rychłe obniżki stóp procentowych. Monetarnie to nie ma większego sensu, ale kalendarz wyborczy ułożył się tak, a nie inaczej.

Złoty dzisiaj ewidentnie traci na szerokim rynku, co może być mocnym zwiastunem do odwrócenia ostatniego trendu. Euro jeszcze wczoraj w szczytowym momencie kosztowało zaledwie 4,42 zł, obecnie jest prawie 4 grosze wyżej. Drożeje także dolar amerykański, który jest coraz bliżej pułapu 4,10 zł. Więcej zapłacimy również za franka szwajcarskiego, który obecnie kosztuje 4,56 zł, oraz za funta brytyjskiego, gdzie kurs GBPPLN dobija do 5,20 zł, co jest najwyższym poziomem od ponad tygodnia.